Jest to koralik bardzo niezwykły, niezwykły dlatego, iż to właśnie od niego zaczęła się moja cała ta koralikowa twórczość. Once upon a time pomyślałam, że w sumie fajnie byłoby mieć jakąś ozdobę na dready, poszukiwania trwały długo, pomysły często nie były trafione – jak np. montowanie sobie ćwieków, bądź kul od łożysk na końcówkach (i ciężkie to i stanowiło zagrożenie dla otoczenia), owijanie muliną (powszechne i mało oryginalne), spinki (zbyt banalne). Aż pewnego razu w pasmanterii napotkałam na drewniane koraliki z idealną średnicą i w miarę bezpiecznym jak na moje zdolności kształtem. Problem był jeden, kiczowate masowo robione malunki w wymiotnych kolorach. Rozwiązanie nasuwa się samo- pomalować, ale w co? Ano w to, co jest bliskie memu sercu. Tak powstał ten oto pierwszy koralik z motywem okładki równie pierwszego albumu Kultu wydanego w 1986r. Do dziś noszę go z dumą i mam do niego wielki sentyment.
Jedna z wielu piosenek z tegoż albumu, która wiąże mi w głowie wiele wspomnień:
CHCĘ WEJŚĆ W POSIADANIE!
ile to??